Kazimierz Moskal na konferencji prasowej po meczu z Lechem Poznań / fot. Patryk Pindral

– W drugiej połowie ten niewykorzystany rzut karny miał duży wpływ na nasz zespół. Pretensje możemy mieć tylko do siebie, że nie wywozimy stąd punktów – mówił po meczu z Lechem Poznań trener Pogoni Szczecin Kazimierz Moskal.

Szkoleniowiec Portowców miał pretensje do swojego zespołu o brak skuteczności, bo okazji bramkowych gościom na pewno nie brakowało. Do tego w drugiej połowie nie wykorzystali nawet rzutu karnego. W takich okolicznościach trudno o zdobycie jakichkolwiek punktów. –  Gratuluję Lechowi zwycięstwa. Jeżeli przyjeżdża się do Poznania i ma się takie sytuacje, jakie my mieliśmy i nie wykorzystuje się ich to trudno pokusić się o dobry wynik. W pierwszej połowie Lech był bliżej nas, byli agresywniejsi w środku pola, mieliśmy kłopoty z prowadzeniem gry, ale mimo to stworzyliśmy sobie sytuacje. W drugiej połowie ten niewykorzystany rzut karny miał duży wpływ na nasz zespół. Trzecia bramka była konsekwencją tego, że było już blisko końca, brak koncentracji, odpowiedzialności, by być z zawodnikiem do końca. Pretensje możemy mieć tylko do siebie, że nie wywozimy stąd punktów.

Pewnym zaskoczeniem dla szczecińskich dziennikarzy było desygnowanie do wykonywania rzutu karnego Łukasza Zwolińśkiego. Poprzedni szkoleniowiec Pogoni Czesław Michniewicz swego czasu powiedział pół żartem, pół serio, że przed napastnikiem w kolejce do „jedenastek” są nawet sprzątaczka i magazynier. Moskal jednak bronił swojej decyzji. – To była opinia poprzedniego trenera. My zawsze na odprawie wyznaczamy zawodników do wykonywania rzutów karnych. Pierwszymi w kolejce byli Frączczak i Zwoliński, Adam był faulowany, więc Łukasz wziął piłkę i nie wykorzystał.

Lech zagrał po raz pierwszy pod wodzą nowego trenera Nenada Bjelicy. Czy skład Kolejorza w jakiś sposób zaskoczył opiekuna szczecinian? – Spodziewałem się większego zaskoczenia ze składem, tak naprawdę jedna pozycja była dla mnie niespodzianką. Natomiast to jak grał Lech nie było dla nas zaskoczeniem, może dla ich kibiców, bo ostatnio grał na dwóch defensywnych pomocników.

W niedzielnym spotkaniu ostatecznie nie zagrał Kamil Drygas. Trener potwierdził, że sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować odnowienia się urazu pomocnika Pogoni. – Kamil Drygas, tak jak mówiłem na konferencji przedmeczowej, bardzo palił się do gry, zaczął już z nami trenować na pełnych obrotach, ale sprawy mięśniowe są ryzykowne, by po tak krótkim czasie brać go do Poznania i narażać go na dłuższą przerwę.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments