lechpoznanLegia Warszawa w sobotę tylko zremisowała bezbramkowo w Gliwicach z miejscowym Piastem. Na taka okazję lechici czekali od sześciu kolejek. Wpadka warszawian otwiera szansę na odrobienie części strat do lidera, a także na… mistrzostwo Polski. Warunek jest tylko jeden – Lech Poznań MUSI wygrać wszystkie pozostałe siedem meczów do końca sezonu. Nierealne ?

Kolejorz zmierzy się kolejno z Jagiellonią Białystok (wyjazd), Wisłą Kraków (dom), Widzewem Łódź (dom), Legią (wyjazd), Podbeskidziem Bielsko-Biała (dom), Śląskiem Wrocław (wyjazd) i Koroną Kielce (dom). Natomiast piłkarze ze stolicy zagrają z Lechią Gdańsk (dom), Jagiellonią (wyjazd), Lechem (dom), Widzewem (wyjazd), Ruchem Chorzów (wyjazd) i Śląskiem (dom). Na papierze korzystniejszy terminarz mają warszawianie, dodatkowo podejmują najgroźniejszego rywala u siebie. Ale…

Wystarczy obejrzeć ostatnie mecze obu drużyn, by zauważyć, że to Lech gra lepiej i złapał formę, Legia z kolei prezentuje się słabo i tej oceny nie zmienia nawet sześć zwycięstw z rzędu. Bo kiedy wczoraj zawiodła skuteczność warszawianie ledwie zremisowali z Piastem. Mimo to poznaniacy nie mogą liczyć na kolejne wpadki Legii, tylko powinni wykorzystać nadarzającą się okazję już jutro w Białymstoku. A później każde kolejne spotkanie traktować jak mecz o wszystko, jak finał. Czy piłkarzy Lecha stać na pokonanie każdego do końca ligi? Pod względem umiejętności oczywiście, że tak, obecna forma również pozwala patrzeć na to z optymizmem (oby druga połowa meczu z Zagłębiem Lubin była tylko niechlubnym wyjątkiem od reguły), wróciła skuteczność. Pozostaje kwestia motywacji. Jestem jednak dziwnie spokojny i nawet jeśli zdobycie mistrzostwa Polski kosztem największego rywala nie jest odpowiednim bodźcem, samym w sobie, dla piłkarzy, to jest jeszcze trener Mariusz Rumak. A on prowadzi swoją prywatną “wojenkę” z legionistami i nie pozwoli na chwilę dekoncentracji czy brak odpowiedniego nastawienia. Nawet jeśli jego postawa czy komentarze nie podobają się większości mediów.

Z pozostałych meczów kluczowy będzie każdy wyjazd lechitów. Pierwsza próba już jutro z Jagiellonią, później (oby) hit z Legią przy Łazienkowskiej i jeszcze trudne spotkanie we Wrocławiu. Bądźmy szczerzy, każdy przeciwnik, który przyjedzie na Bułgarską jest słabszy od Lecha w tym sezonie. Największe kłopoty przewiduje ze strony Podbeskidzia, gdzie dobrą robotę wykonuje Czesław Michniewicz. Jak widać lepiej wychodzi mu praca trenerska niż pisanie na Twitterze.

Kolejorz odczarował swój stadion, jest najlepszą wyjazdową drużyną T-Mobile Ekstraklasy. Do końca pozostało z jednej strony aż, z drugiej tylko, siedem meczów (w przypadku Legii sześć). Jeśli rozpoczynać marsz po mistrzostwo to właśnie teraz jest najlepszy na to moment. I nawet jeśli publicznie trener Rumak i piłkarze będą tonować nastroje, to w szatni i swoich głowach powinni zacząć się odpowiednio motywować.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments