Dariusz Formella podczas meczu z Jagiellonią Białystok / fot. Irek Pindral

Lech Poznań po golach Dariusza Formelli i Kaspra Hämäläinena pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0. To zwycięstwo jednak nie dało awansu na fotel lidera, gdyż Legia Warszawa również wygrała swoje spotkanie. Kolejorz rundę finałową zacznie od meczu przy Łazienkowskiej.

Trener Maciej Skorża zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej zmiany w składzie i rzeczywiście dokonał aż siedmiu roszad w porównaniu do spotkania ze Śląskiem Wrocław. W pierwszej jedenastce pojawili się m.in. Tamas Kadar, Luis Henriquez, Arnaud Djoum czy Muhamed Keita.

Pierwsza połowa nie była zbyt ciekawa. Oba zespoły więcej uwagi poświęcały walce w środku pola niż kreowaniu sytuacji podbramkowych. W szeregach Kolejorza wobec tylu zmian dużo było niedokładności i niezrozumienia. Dlatego też lechici swojej szansy szukali po strzałach z dystansu. W 8. minucie próbował strzelać z kilkudziesięciu metrów Keita, a piłka sprawiła nieco problemów Richardowi Zajacowi.

Gospodarze odpowiedzieli dopiero po pół godzinie gry, kiedy z rzutu wolnego dośrodkowywał w pole karne Maciej Iwański. Głową uderzał Marek Sokołowski, ale na posterunku był Maciej Gostomski i pewnie złapał futbolówkę. Kilkadziesiąt sekund później nieporozumienie w szeregach obronnych Podbeskidzia próbował wykorzystać Zaur Sadajew, lecz piłka po odbiciu się od niego nie trafiła do siatki.

Już pierwsza akcja po przerwie przyniosła poznaniakom powodzenie. Dopiero co wprowadzony Szymon Pawłowski chciał podawać na skrzydło do Dariusza Formelli, jednak uczynił to niedokładnie. Fatalnie jednak zachował się Robert Mazan, który za krótko podawał do Zajaca, do futbolówki doszedł skrzydłowy Lecha i pewnym strzałem w długi róg pokonał bielskiego bramkarza.

Gospodarze mogli wyrównać w 55. minucie. Po raz kolejny z rzutu wolnego dośrodkowywał Iwański, tym razem na głowę Bartłomieja Koniecznego. Piłka jednak po jego strzale wylądowała na poprzeczce. Dużo szczęścia miał w tej sytuacji Gostomski, który niepotrzebnie wychodził na przedpole.

Przez następne pół godziny na boisku nie działo się wiele ciekawego. Gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce Gostomskiego, z kolei goście po objęciu prowadzenia kontrolowali przebieg meczu i specjalnie nie szarżowali.

Dopiero w końcówce spotkania na murawie było więcej emocji. W 85. minucie w pole karne dośrodkował Formella, a głową strzelał Kasper Hämäläinen, lecz Zajac wybił piłkę na rzut rożny. Po kornerze próbował jeszcze uderzać z dystansu Pawłowski, ale niecelnie. Poznaniacy jednak dalej atakowali i przyniosło im to powodzenie chwilę później.

Szybką kontrę niemal spod własnego pola karnego wyprowadził Pawłowski i po kilkudziesięciometrowym rajdzie podał do wychodzącego na czystą pozycję Hämäläinena. Fin w sytuacji sam na sam ograł Zajaca i spokojnie skierował piłkę do siatki.

Lechowi ciągle było mało i tworzył sobie kolejne okazje, jednak najpierw Pawłowski przegrał pojedynek z Zajacem, a strzał z przewrotki Sadajewa był niecelny. Podbeskidzie mogło strzelić honorową bramkę po rzucie wolnym Iwańskiego, ale Gostomski popisał się efektowną interwencją i wybił futbolówkę.

Lechici udowodnili swoją przewagę w drugiej połowie i pewnie wygrali spotkanie z Podbeskidziem. Jednak nie dało to awansu na fotel lidera, bo Legia, mimo, że przegrywała, ostatecznie pokonała Pogoń Szczecin.

Teraz przed poznaniakami finał Pucharu Polski z legionistami w Warszawie, a później również w stolicy ligowy pojedynek z tym samym rywalem na rozpoczęcie rundy finałowej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Formella (48.), 0:2 Hämäläinen (88.)

Podbeskidzie: Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz,  Bartłomiej Konieczny (77. Dariusz Kołodziej), Kristian Kolćak, Robert Mazan – Damian Chmiel, Maciej Iwański, Artur Lenartowski, Marek Sokołowski – Maciej Korzym (61. Robert Demjan), Bartosz Śpiączka (46. Idrissa Cisse)

Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka, Arnaud Djoum (46. Kasper Hämäläinen) – Dariusz Formella, Darko Jevtić (63. Karol Linetty), Muhamed Keita (46. Szymon Pawłowski) – Zaur Sadajew

Żółte kartki: Bartosz Śpiączka, Dariusz Kołodziej – Marcin Kamiński, Muhamed Keita, Darko Jevtić

Widzów: 5632

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments