Dawid Kownacki (Lech Poznań) - fot. Irek Pindral

Cóż to był za mecz! Lech Poznań niespodziewanie wygrał na wyjeździe z Fiorentiną 2:1 w 3. kolejce fazy grupowej Ligi Europy. Bohaterami byli rezerwowi Dawid Kownacki i Maciej Gajos, którzy strzelili po golu dla Kolejorza. To historyczne, pierwsze zwycięstwo polskiego zespołu we Włoszech w europejskich pucharach.

Przed meczem z Włochami mało kto spodziewał się korzystnego wyniku. Lech od dawna znajduje się w fatalnej formie, nie potrafi wygrać w Ekstraklasie, a mierzyć się miał z liderem ligi włoskiej, który ostatnio rzadko przegrywał. Do tego doszły problemy natury technicznej z samolotem mającym przetransportować lechitów do Florencji. Wskutek tego piłkarze wylądowali tam dopiero wieczorem i nie mogli przeprowadzić oficjalnego treningu na stadionie rywala.

W dodatku trener Jan Urban wystawił, jak się wydawało, mocno rezerwowy skład. Szansę dostali m.in. Dariusz Dudka, Abdul Aziz Tetteh, Dariusz Formella, David Holman czy Denis Thomalla. Dłużny nie pozostał szkoleniowiec gospodarzy, który także dał szansę zawodnikom, którzy zwykle nie występują w meczach Serie A.

Początek spotkania jakby potwierdzał te obawy. Już pierwsza akcja Fiorentiny mogła zakończyć się golem. W polu karnym gości potwornie się zakotłowało, piłka długo nie chciała go opuścić, a lechici nie potrafili jej wybić. W końcu udało się to Łukaszowi Trałce. Włosi nie zamierzali zwalniać tempa i co chwilę było groźnie pod bramką Jasmina Buricia. Obrona Kolejorza jednak z czasem coraz lepiej radziła sobie z tymi atakami, tym razem dopisywało także szczęście. A gdy sytuacja była już dramatyczna Lech miał jeszcze Dariusz Dudkę, który „czyścił” praktycznie wszystko w defensywie, rozgrywając swój najlepszy mecz w drużynie Kolejorza.

Trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o ofensywie poznaniaków. Thomalla po raz kolejny bał się piłki, Holman wiecznie ją tracił, a Gergö Lovrencsics nie miał wsparcia w kolegach. Do przerwy bramki nie padły, co po piorunującym początku Włochów było sukcesem gości.

Po przerwie lechici zaczęli grać odważniej widząc, że gospodarze nie są tacy straszni. Oczywiście gospodarze dalej atakowali, ale goście szukali swojej szansy w kontratakach. Po godzinie gry za słabiutkiego Thomallę wszedł Kownacki. Zabrzmi to banalnie, ale to było prawdziwe „wejście smoka”. Młody napastnik zapoczątkował kontrę zespołu i podał na skrzydło do Lovrencsicsa, który w pełnym biegu odegrał mu piłkę, a „Kownaś” siłą rozpędu niemal wpadł z nią do bramki. Futbolówka odbiła się jeszcze od obrońcy i zatrzepotała w siatce.

Radość lechitów była ogromna, niemal tak jak zaskoczenie włoskich piłkarzy i kibiców. Fiorentina po chwili konsternacji rzuciła się do odrabiania strat, a obrona poznaniaków przeżywała ciężkie chwile. Co i rusz gospodarze przeprowadzali ofensywne akcje i bombardowali strzałami bramkę Buricia. Ten jednak stawał na wysokości zadania, a obrona nogami uderzenia jednego z piłkarzy Fiorentiny zasługiwała na najwyższe uznanie. Kiedy wydawało się, że lechici do końca spotkania będą już tylko rozpaczliwie wybijać piłki na rzuty rożne nastąpiło coś niesłychanego.

Jedna z nielicznych prób wyjścia poznaniaków z piłką na połowę przeciwnika zakończyła się faulem. Lovrencsics dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, Marcin Kamiński zgrał piłkę do Macieja Gajosa, a ten strzelił do bramki. Kolejorz prowadził już 2:0, Włosi w szoku! A zdobywca gola chwilę wcześniej zmienił przecież Kownackiego, który z powodu kontuzji musiał zejść z boiska. Kolejny rezerwowy i kolejna bramka.

Fiorentina nadal jednak wściekle atakowała, co w końcu przyniosło skutek w postaci bramki Giuseppe Rossiego po dobrym dograniu Matiasa Fernandeza. Po chwili napastnik gospodarzy mógł zdobyć wyrównującego, kuriozalnego, gola, gdy na moment głowę stracił Burić i wybijając piłkę trafił nią we Włocha. Futbolówka jednak minęła słupek.

W końcówce nerwy zaczęły puszczać także piłkarzom Fiorentiny, czego efektem była czerwona kartka Ante Rebicia za brutalny faul na Dariuszu Formelli. Gospodarze mieli jeszcze szansę na wyrównanie, ale Khouma Babacar główkował nad poprzeczką. Po chwili sędzia zakończył mecz i sensacja stała się faktem. Lech jako pierwszy zespół w historii wygrał mecz w europejskich pucharach we Włoszech. Oby to był zwiastun lepszych czasów dla Kolejorza.

Fiorentina – Lech Poznań 1:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Kownacki (65.), 0:2 Gajos (82.), 1:2 Rossi (90.)

Fiorentina: Luigi Sepe – Nenad Tomović, Davide Astori, Facundo Roncaglia, Manuel Pasqual (67. Federico Bernardeschi) – Mario Suarez (73. Josip Ilicić), Mati Fernandez, Joan Verdu (65. Matias Vecino) – Ante Rebić, Khouma Babacar, Giuseppe Rossi

Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Dariusz Dudka, Tamas Kadar – Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh – Gergö Lovrencsics, David Holman (67. Kasper Hämäläinen), Dariusz Formella – Denis Thomalla (62. Dawid Kownacki, 77. Maciej Gajos)

Czerwona kartka: Ante Rebić (90. – brutalny faul)

Żółte kartki: Gergö Lovrencsics, Łukasz Trałka

Widzów: 14293

Sędzia: Gediminas Mazeika (Litwa).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments