W Krakowie mieliśmy prawdziwy festiwal goli. Cracovia wykorzystała słabość Lecha i rozbiła go 5:2. Kolejorz po czterech minutach przegrywał już dwoma bramkami. Później było niewiele lepiej.
Oglądanie i opisywanie „wyczynów” piłkarzy Lecha to ostatnio spora męka dla kibiców i dziennikarzy. Nie inaczej było w niedzielę, ale tym razem swoje dołożył także trener Maciej Skorża. Wystawił ponownie od początku Macieja Gostomskiego, który już w czwartkowym meczu z FC Basel pokazywał, że niekoniecznie jest w dobrej formie. Zaskakiwał także wybór na prawej stronie obrony Tomasza Kędziory. Obrońca ostatnio w ogóle nie grał, a wcześniej także nie zachwycał swoimi występami. W ataku szkoleniowiec postawił na Marcina Robaka, który dopiero niedawno wrócił do zespołu po kontuzji. Jak się okazało wszystkie te wybory były fatalne w skutkach.
Zanim mecz się na dobre zaczął, dla Lecha już się skończył. Nim upłynęła pierwsza minuta Bartosz Kapustka cieszył się ze zdobytego gola. Kasper Hämäläinen stracił piłkę, która błyskawicznie trafiła pod nogi pomocnika Cracovii, którego nieudolnie próbował dogonić Kędziora, po drodze jeszcze się przewracając. Z kolei Gostomski zrobił wiele, by jak najbardziej odsłonić bramkę przeciwnikowi. Ale to był dopiero początek kabaretu.
Po czterech minutach poznaniacy mogli już właściwie zejść do szatni. Kolejne fatalne błędy w defensywie, poprzedzone podaniem do przeciwnika Kędziory, pozwoliły Denissowi Rakelsowi pokonać bramkarza Lecha. Strzał nie był najwyższej jakości, a mimo to po rękach Gostomskiego wpadł do siatki.
Bramkarz Kolejorza był największym bohaterem pierwszej połowy. Niestety negatywnym. W 12. minucie zamiast wybić do kolegów wolał trafić w przebiegającego Erika Jendriska, Słowak przejął piłkę i strzelił, ale Gostomski jakimś cudem zdołał wybić futbolówkę.
W pierwszej połowie Lech przebudził się po dwudziestu minutach, przeprowadził nawet kilka akcji. Po najgroźniejszej z nich Szymon Pawłowski dośrodkował na głowę Hämäläinena, ale Fin trafił tylko w słupek. Cracovia odpowiedziała po kilku chwilach, ale w sytuacji sam na sam Rakels niemiłosiernie spudłował. Widząc, że koledzy z zespołu zaczęli grać nieco lepiej sprawy w swoje ręce ponownie wziął Gostomski.
Inaczej nie można nazwać jego interwencji z 39. minuty. Rakels wygonił się z piłką w narożnik pola karnego, ale za nim pobiegł golkiper Lecha i wykazał się „ofiarnym” wślizgiem (!) nogami (!!) ścinając równo z trawą pomocnika Cracovii. Sędzia Daniel Stefański miał tylko jedno wyjście – podyktować rzut karny, który wykorzystał Mateusz Cetnarski.
Po przerwie na boisku nie pojawili się już fatalni Kędziora i Robak, w ich miejsce weszli Kebba Ceesay i Darko Jevtić. Szwajcar rozruszał nieco Lecha w ofensywie do spółki z Pawłowskim. Efektem tego była bramka, którą po dośrodkowaniu skrzydłowego zdobył głową Hämäläinen. Jednak kibice, którzy nieco podnieśli głowy, szybko mogli je spuścić z powrotem.
Tym razem obronę gości, ale też sędziego przechytrzyli Cetnarski z Jendriskiem. Słowak trafił do siatki, ale znajdował się niemal na półmetrowej pozycji spalonej. Ale jak wiadomo biednemu zawsze wiatr w oczy wieje… A do tego kiedy ma tak fatalną obronę na czele z bramkarzem to musi tracić gole. W 74. minucie prostopadła piłka między stoperów Lecha, nieprzemyślane wyjście z bramki Gostomskiego i Jakub Wójcicki mógł umieścić piłkę w siatce.
Chwilę później wynik ustalił Hämäläinen, który wykorzystał dośrodkowanie Paulusa Arajuuriego i błędy Sretena Sretenovicia oraz Grzegorza Sandomierskiego i z bliska głową trafił do bramki.
Lech został skasowany, a właściwie zCraxowany w Krakowie. Stracił aż pięć bramek, doznał ósmej (!) porażki w sezonie, nadal jest ostatni w tabeli i nie ma nawet cienia nadziei na szybkie wyjście z kryzysu.
Cracovia Kraków – Lech Poznań 5:2 (3:0)
Bramki: 1:0 Kapustka (1.), 2:0 Rakels (4.), 3:0 Cetnarski (40. – karny), 3:1 Hämäläinen (56. – głową), 4:1 Rakels (63.), 5:1 Wójcicki (74.), 5:2 Hämäläinen (75. – głową)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski –Deleu, Sreten Sretenović, Piotr Polczak, Paweł Jaroszyński (86. Hubert Wołąkiewicz) – Damian Dąbrowski, Miroslav Čovilo – Bartosz Kapustka (72. Jakub Wójcicki), Mateusz Cetnarski (64. Marcin Budziński), Deniss Rakels – Erik Jendrisek
Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora (46. Kebba Ceesay), Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Maciej Gajos (73. Dariusz Formella), Kasper Hämäläinen, Szymon Pawłowski – Marcin Robak (46. Darko Jevtić)
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).