Kiedy inni przygotowywali swoje wielkanocne potrawy oni walczyli dla Jasia i Franka. W Wielką Sobotę w Jarocinie odbyła się IV Charytatywna Gala Sportów Walki, w której udział wzięli wielkopolscy zawodnicy K-1 oraz MMA.
Choć wiele osób miało zastrzeżenia do terminu imprezy, na trybunach Hali Sportowej w Jarocinie zebrały się tłumy. Wszystko za sprawą Charytatywnej Gali Sportów Walki, podczas której zbierano pieniądze na leczenie Jasia Siejaka i Franka Piętki. Na sobotnie wydarzenie zaplanowano aż dziesięć walk toczonych w formule K-1 oraz MMA.
Po trzydziestu minutach opóźnienia galę rozpoczęły dwie walki amatorskie. W pierwszej, toczonej w formule K-1 kat. 86 kg w oktagonie spotkał się zawodnik Sportów Walki Gostyń Szymon Dymarski oraz miejscowego Muay Thai Jarocin Adam Pawlicki. Po trzech dwuminutowych rundach jednogłośną decyzją sędziów walkę wygrał 22-latek z Gostynia. W drugim amatorskim starciu, tym razem w formule MMA, w podwyższonej wadze piórkowej do 67 kg, duszeniem trójkątnym rękami już w pierwszej rundzie Przemysław Rasiak pokonał zawodnika MMA Jarocin Bartosza Sobczaka.
Po tych walkach odbyło się uroczyste otwarcie IV Charytatywnej Gali przez prowadzącego Krzysztofa Skrzypka. Podczas oficjalnej części przedstawiono zgromadzonym na trybunach kibicom głównych bohaterów wieczoru – Jasia i Franka, którego na gali reprezentował tata. Chłopcy otrzymali pamiątkowe puchary za codzienną walkę. Po podziękowaniach ze strony Jasia oraz Łukasza Piętki przedstawiono jeszcze zawodników, którzy mieli stoczyć walki w dalszej części imprezy oraz sponsorów.
Po krótkim wstępie przyszła pora na kolejne starcia tego wieczoru. W trzeciej zaplanowanej na sobotni wieczór walce w oktagonie spotkało się dwóch debiutantów. W narożniku niebieskim stanął dwudziestoletni zawodnik K.O. Zak Team Leszno Konrad Ćwikła, natomiast w narożniku czerwonym trzydziestodwuletni reprezentant Muay Thai Jarocin Jędrzej Martuzalski. Walka toczyła się w formule MMA w kategorii wagowej open. Po wyraźnej dominacji starszego i cięższego Martuzalskiego, w drugiej rundzie narożnik młodego Ćwikły poddał walkę przez rzucenie ręcznika na matę.
W kolejnym zawodowym starciu tego wieczoru, do klatkoringu wszedł pierwszy zawodnik z Poznania, reprezentant MMA Devil Dominik Szalczyk. Po dwóch pełnych rundach, przez jednogłośną decyzję sędziów przegrał on pojedynek z dwudziestoletnim podopiecznym Rio Grappling Ostrów Wielkopolski Maksymilianem Bartoszewickim, który od początku dominował w parterze nad przeciwnikiem. Dla Szalczyka był to pierwszy zawodowy pojedynek, o którym dowiedział się na tydzień przed występem. Młody podopieczny MMA Devil Poznań zastąpił w tej walce kontuzjowanego Krzysztofa Raźniaka.
W piątym starciu w przeciwnych narożnikach spotkali się Szymon Nadobny i Bartosz Szklarski. Ich walka toczyła się w formule MMA w wadze średniej i zakończyła już w pierwszej rundzie. Dwudziestotrzyletni Nadobny, reprezentujący Barracuda Dolsk przez TKO pokonał dwudziestolatka z MMA Czempiń.
Po młodych fighterach przyszła pora na czwarte spotkanie w formule MMA, tym razem w wadze półśredniej. W zakontraktowanym na dwie rundy po pięć minut pojedynku, po jednogłośnej decyzji sędziów dwudziestoośmioletni Michał Golasiński ( bilans 3 zwycięstwa i 4 porażki) odniósł zwycięstwo nad dwa lata młodszym podopiecznym Shooters Konin Damianem Pomocką (bilans 5-4).
Do jednego z bardziej emocjonujących starć doszło już w siódmej walce IV Charytatywnej Gali Sportów Walki. W kolejnym pojedynku formuły MMA, w podwyższonej wadze lekkiej naprzeciwko siebie w oktagonie spotkali się miejscowy zawodnik Jakub Wieczorek oraz reprezentant Our Team Poznań Kamil Koperski, który na tym wydarzeniu zaliczył swój zawodowy debiut.
– Kamil to doświadczony zawodnik. Jest trenerem judo, ale wie, że do każdych startów trzeba podejść profesjonalnie. Z Our Teamem pracował nad stójką uderzaną. Sparował m.in. z Mistrzem Europy Adrianem Szymanowskim, do tego z Kamilem Szłapką i Jackiem Rzepeckim, ale także w przygotowaniach pomógł Michał Benben, zdobywca Pucharu Polski w K-1. Oprócz tego parter trenował wraz z zawodnikami Gameness Team, gdzie cenną wiedzę przekazał mu Piotr Wawrzyniak, któremu bardzo dziękujemy – opowiadał przed walką jeden z sekundantów Koperskiego, trener Łukasz Smoliński.
Dla Kamila plan był jeden – wyjść i wygrać. – Przygotowania do tej walki były tak jak do każdej innej bardzo profesjonalne. Jestem przygotowany na 120%, nie odpuszczałem, plan treningowy został zrealizowany. Tak więc nie ma tutaj zmiłuj się – powiedział przed walką Koperski.
Przed debiutantem na Gali stało jednak trudne zadanie. Jego przeciwnik, przedstawiciel MMA Jarocin Jakub Wieczorek, mógł pochwalić się bilansem trzech zawodowych zwycięstw i brakiem porażek. Pojedynek zakontraktowano na dwie rundy po pięć minut plus ewentualną trzyminutową dogrywkę. W pierwszej rundzie dominował, głównie w parterze, trzydziestoletni poznaniak. W drugiej, po silnym ciosie Wieczorka w tułów role się odwróciły i po końcowym sygnale Krzysztof Skrzypek zapowiedział rundę dogrywkową. Po niej, jednogłośną decyzją sędziów, zwycięzcą okazał się miejscowy, którego sukces na stojąco oklaskiwała niemal cała hala.
W kolejnym starciu w MMA do klatkoringu weszli dwudziestopięcioletni zawodnik Atlas Fight Club Sławomir Turz oraz reprezentant MMA Devil Międzychód Adam Brzezowski. Ich walka po dziesięciu minutach zakończyła się jednogłośną decyzją sędziów na korzyść Turza.
W przedostatnim pojedynku do narożnika niebieskiego wszedł trzydziestoletni Rafał Mitek. Jego przeciwnikiem z czerwonego narożnika był kolejny podopieczny Atlas Fight Club Paweł Radziewicz, który w zawodowych starciach zanotował aż pięć zwycięstw i tylko jedną porażkę. Ich spotkanie można uznać za najbardziej krwawe podczas sobotniej gali. Niewiele po pierwszej komendzie sędzia musiał przerywać pojedynek, a do klatkoringu weszły służby medyczne. Walka zakończyła się przed czasem na korzyść Radziewicza, który w drugiej rundzie pokonał starszego przeciwnika duszeniem zza pleców.
W walce wieczoru, w formule K-1 na przeciwko siebie stanęli Mateusz Lorenc oraz Bartosz Paniączyk. Ten pierwszy wniósł na wagę 109 kg i od swojego młodszego przeciwnika był cięższy aż o dwanaście kilogramów. Paniączyk braki w wadze nadrabiał jednak rozpiętością ramion. Zawodnik miejscowego Muay Thai Jarocin choć mocno okopywał swojego przeciwnika, to 23-latek nie pozostawał mu dłużny i często dominował w walce, która toczyła się pełne trzy rundy. Jednogłośną decyzją sędziów zwycięzcą tego starcia został reprezentant K.O.Zak Team Leszno Paniączyk, co dla niektórych kibiców było sporym zaskoczeniem.
Kto to pisał ?pan Lorenc nie miał nic do powiedzenia w tej walce w polowie 1 rundy zaczal krwawic z rociętego łuku. Cały czas Bartek kontrolował walke.Każda wymiana była na jego korzyść. Takich „Reporterów” powinno się zwalniać
Nie ma tutaj słowa o przewadze Lorenca a jedynie o tym, że jego uderzenia Paniączyk na pewno odczuł 🙂
Pozdrawiam, autorka 🙂
Wydaje mi sie że nie oglądaliśmy tych samych walk. Kto był ten widział walke ..
Byłam i widziałam 😉
Decyzja sędziów była słuszna i gratuluje zwycięzcy 🙂 nie neguje werdyktu.
Chyba ku zdziwieniu tego kto to pisał.. POZDRAWIAM! Bartek Paniączyk nie musiał nic nadrabiać, masa to nie wszystko. Hahaha no nie wierzę ? Zgadzam się z Panem powyżej, że akurat w tej walce od samego początku Bartek Paniączyk kontrolował całe spotkanie. A wynik sędziów był Jednoglośny!!!
Szkoda tej walki Koperskiego z Wieczorkiem. Chłopak włożył wiele zdrowia w te dwie rundy. Pełna dominacja w parterze, 2 albo 3 obalenia no i kilka dobrych wymian w stójce. Do tego sędzia przerwał 1 rundę wcześniej przy ogromnej przewadze i ciosach z góry. Wieczorek miał przychylność miejscowej publiczności więc pewnie sędziowie dlatego dali dogrywkę…